Po w pełni zdominowanym przez Red Bulla kampanii 2023 nikt nie ma już żadnych wątpliwości o sile i przewadze stajni z Milton Keynes. Czerwone byki nie wygrały tylko jednego wyścigu w całym sezonie – w Singapurze, gdzie na najwyższym stopniu podium stanął Carlos Sainz z Ferrari. Pomimo zapewnieniu sobie w ostatnim wyścigu wicemistrzostwa był, to również pierwszy od 2011 rok dla Mercedesa, w którym srebrne strzały nie wygrały żadnego wyścigu.
Stajnia pod zarządem Toto Wolffa będzie kontynuować obraną w 2023 koncepcję aerodynamiczną zbliżoną do Red Bulla, na stałe porzucając brak sekcji bocznych. Wiele elementów znanych, a także te poprawione i nowe, wcześniej nietestowane mają pomóc W15 – przyszłorocznej maszynie zawalczyć o mistrzostwo.
„Ten, kto wykonuje najlepszą robotę, wygrywa, a jeśli ktoś wykonuje znacznie lepszą robotę, wygrywa wyścigi i nie można tego zatrzymać” – przyznał Toto Wolff.
„My, Ferrari i wszystkie inne zespoły musimy wykonać lepszą pracę, aby konkurować z Red Bullem, a jeśli nie będziemy mogli niczego zmienić, ludzie powiedzą [przed wyścigiem]: »Cóż, znam wynik«”.
„Przydarzyło nam się to z Lewisem wiele lat temu, ale musimy po prostu wykonać lepszą robotę. Nie chcę czekać do 2026 roku”.
Wolff nie obawia się o wpływ aktualnej dominacji Red Bulla na popularność lub oglądalność wyścigów, zauważając, że sport w dalszym ciągu dynamicznie się rozwija.
„Liczby, które widzimy, są mocne” – odpowiedział Wolff zapytany, czy Formuła 1 jest w stanie przetrwać drugi z rzędu sezon dominacji Red Bull jak w 2023 roku.
„Rozwijamy się w mediach społecznościowych, widzimy, że trybuny są pełne i wyprzedane, ale w rzeczywistości chodzi o całe widowisko, a jeśli spektakl nie będzie dobry, nasi fani będą mniej nas śledzić”.
„Zawsze powtarzam, że podoba mi się szczerość polegająca na tym, że spektakl zawsze podąża za sportem, a sport jest merytokracją” – przyznał Wolff.