McLaren w mocny sposób rozpoczął sezon 2024, a kolejne przywożone pakiety poprawek konsekwentnie zbliżały stajnię do czerwonych byków. Umożliwiło to Norrisowi zdobycie w Miami pierwszego w życiu zwycięstwa w Formule 1. Kolejne wyścigi tylko potwierdzały dobrą dyspozycję McLarena, a sam Norris regularnie rzucał wyzwanie Verstappenowi. Nigdy nie doszło jednak do bezpośredniej walki o prowadzenie. Podczas Grand Prix Austrii błędy Red Bulla podczas pit stopu oraz gorsza dyspozycja bolidu na nowej mieszance dały kierowcy McLarena szansę na pierwszą wygraną w bezpośredniej walce. Wydarzenia na torze potoczyły się jednak dramatycznie dla obu zawodników.
Lando Norris pomimo lepszego tempa potrzebował wielu prób, by ostatecznie spróbować wyprzedzić Holendra, który zaciekle bronił swojego prowadzenia. Część komentatorów zauważa w tej sytuacji powrót „starych nawyków” Verstappena, który pod znaczną presją – co wynika z analiz nagrań z kamer pokładowych, zmieniał kierunek jazdy w trakcie hamowania do zakrętu. Zasada zakazu zmiany kierunku jazdy po rozpoczęciu hamowania została wprowadzona w 2016 roku, a głównym powodem jej wprowadzenia był sam Max Verstappen. W swoim pierwszym sezonie Holemnder nadużywał nieregulowanej wówczas strategii obrony do poziomu, który został uznany przez FIA za niebezpieczny. Podczas obrony swojego prowadzenia w Austrii kierowca Red Bulla kilkukrotnie dokonał podobnego manewru.
Norris nie poddawał się jednak i wciąż szukał w coraz bardziej zdesperowany sposób możliwości na atak i wyprzedzenie w trzecim lub czwartym zakręcie, „nurkując” od wewnętrznej strony zakrętu i wciskając się pomiędzy bolid Verstappena, a szczyt zakrętu – coś co Holender wyliczał po wyścigu jako niepotrzebne zachowanie ze strony kierowcy McLarena.
„To właśnie miałem na myśli, mówiąc o nurkowaniu – po prostu stać do późna i mieć nadzieję, że inny kierowca zostawi miejsce” – mówił Verstappen.
„Jednak to też trochę tak, jakbyś po prostu rzucił się z daleka, do wewnętrznej strony [zakrętu], co oczywiście wygląda dobrze. Mnie też się to podoba, ale czasem się udaje, czasem nie. I myślę, że dzisiaj [w niedzielę] to [Norrisowi] nie wyszło”.
Za kolejnym z rzędu razem Norris spróbował innej strategii, pojechanie zewnętrzną stroną toru tak, żeby zyskać, jak najlepszą trakcję na wyjściu, jednocześnie mając DRS. Gdyby manewr się udał, kierowca McLarena prawdopodobnie wyprzedziłby swojego rywala. Verstappen nie miał zamiaru jednak zostawiać Norrisowi tyle miejsca, by swobodnie mu to umożliwić. Kontakt obu kierowców spowodował uszkodzenia w obu bolidach i koniec walki o zwycięstwo. Za incydent Lando Norris obwinia swojego rywala, w czym wtóruje mu szef zespołu McLaren – Andrea Stella.
„Nie wiem, co mam powiedzieć. Zrobiłem wszystko, co mogłem, stoczyłem uczciwą, pełną szacunku bitwę na krawędzi, ale nie to dostałem w zamian” – stwierdził po wyścigu Lando Norris.
„To nie ja powinienem o tym mówić, to on [Verstappen] musi coś powiedzieć” – przyznał. „Nie zrobiłem nic złego. To on zawinił, więc to on powinien coś powiedzieć, a nie ja”.
„Cała populacja świata [wie], kto jest za to odpowiedzialny – z wyjątkiem grupy ludzi” – stwierdziła Stella. „Jednak problem polega na tym, że jeśli nie zajmiesz się tymi sprawami uczciwie, problem wróci”.
„Wróciły dzisiaj, ponieważ w przeszłości nie potraktowano ich właściwie, kiedy doszło do kilku walk z Lewisem, które należało ukarać w bardziej surowy sposób. W ten sposób uczysz się ścigać w określony sposób” – przyznał szef McLarena, porównując incydent do podobnych wypadków między Verstappenem a Hamiltonem w walce o mistrzostwo w 2021 roku.
„Sędziowie uznali, że w tym odcinku całą winę ponosi Max […]. Przepisy muszą być egzekwowane w sposób skuteczny. Ponieważ jeden samochód wypada z wyścigu w wyniku tego wypadku, kara musi być proporcjonalna do wyniku”.
McLaren przeprowadził medialną ofensywę, wskazując wielokrotnie na winę Verstappena. Stajnia czerwonych byków nie postrzega jednak tego incydentu w ten sam sposób.
„Myślę, że manewry, na które wspólnie się zdecydowaliśmy [w trzecim zakręcie], były czymś, czego się nie spodziewałem” – powiedział po wyścigu Verstappen.
„Oczywiście widziałem, jak nadjeżdża, więc broniłem się trochę od środka. A potem podczas hamowania dotknęliśmy się tylnymi oponami i obaj je przez to przebiliśmy, czego oczywiście nie chcemy, żeby się przydarzyło. Myślę, że dzisiaj to nie wyszło. Jak powiedziałem wcześniej, biorąc pod uwagę kontakt, jaki mamy, jest to bardzo niefortunne”.
„To są twardzi zawodnicy, a Lando wyciągnął łokcie. Kontakt z nimi ostatecznie kosztował ich obu” – dodał szef Red Bulla, Christian Horner, stając w obronie swojego kierowcy.
„Przebił gumę i dostał karę” – skomentował. „Myślę, że kara jest surowa, ale czasami takie są wyścigi. To frustrujące, szczególnie tutaj, podczas tego wyścigu, ale czasami tak to wygląda podczas rywalizacji”.