W klasie Hypercar coraz wyraźniej widać, że dominacja Toyoty, Ferrari i Porsche może dobiegać końca. Wiele wskazuje na to, że BMW, Alpine, Peugeot i Cadillac znacząco zmniejszyły dystans do czołówki.
Każdą z sesji prowadzili inni producenci – samochody Ferrari, Cadillac, Porsche i BMW wyznaczały tempo naprzemiennie. Co więcej, piętnaście z osiemnastu samochodów osiągnęło swoje najlepsze czasy podczas sobotniej nocnej sesji, a dziesięć najszybszych aut (z sześciu różnych marek) złamało barierę 1:40, mieszcząc się w różnicy zaledwie 0.9 sekundy.
Najlepszy rezultat uzyskał Robin Frijns z BMW M Team WRT. Dodatkowo aż pięć samochodów poprawiło ubiegłoroczne pole position (1:39.347) ustanowione przez Porsche. Wśród nich znalazły się oba BMW, dwie konstrukcje Cadillaca oraz Ferrari nr #83 zespołu AF Corse, co zapowiada niesamowitą rywalizację podczas czwartkowych kwalifikacji.
Vincent Vosse, szef BMW M Team WRT, nie ukrywał zadowolenia, choć podkreślał, że zespół nie może popaść w nadmierną pewność siebie:
„Zrobiliśmy krok naprzód pod względem osiągów. Widzieliśmy to już w końcówce sezonu 2024, a ciężka praca przez zimę przynosi efekty. Lusail to trudny tor – różnice są duże, zwłaszcza gdy słońce zachodzi i temperatura spada – ale czujemy się pewnie”.
Tymczasem Toyota Gazoo Racing, ubiegłoroczny mistrz producentów, skoncentrowała się na ustawieniach samochodu i przygotowaniach do nadchodzącego wyścigu w Katarze. Ich GR010 HYBRID przejechały łącznie 792 okrążenia, co jest najlepszym wynikiem w stawce. Choć zespół nie prezentował pełni swoich możliwości, trudno lekceważyć ich doświadczenie oraz strategię.
Wśród kierowców najwięcej czasu na torze spędził Robert Kubica – Polak w Ferrari nr #83 przejechał 183 okrążenia. Dla porównania Neel Jani z zespołu Proton Competition pokonał zaledwie 47 okrążeń z powodu problemów technicznych ich samochodu.
Debiutującymi w stawce konstrukcjami są dwa Aston Martiny Valkyrie zespołu THOR. Samochody przejechały 549 okrążeń, nie odnotowując przy tym żadnych znaczących problemów natury technicznej.
Adam Carter, szef programu wyścigów długodystansowych Aston Martina, nie krył zadowolenia:
„Jesteśmy naprawdę zadowoleni. To ekscytujące widzieć, jak dynamika testów przenosi się na tor – samochód działał bezbłędnie, a zespół dobrze współpracował. Nie możemy się doczekać rywalizacji w przyszły weekend”.
Równie wyrównana sytuacja panowała w klasie LMGT3, gdzie trzy marki ustanowiły najlepsze czasy w poszczególnych sesjach. Lexus zaskoczył rywali, dominując w piątek, podczas gdy w sobotę najszybsze były Corvette i Ferrari.
Dwanaście najlepszych samochodów w stawce dzieliła zaledwie jedna sekunda w łącznej klasyfikacji. Ben Keating z zespołu TF Sport był najszybszym kierowcą z kategorią Bronze, uzyskując czas 1:55.215, zaledwie o 0.4 sekundy wolniejszy od najszybszego Simona Manna w Ferrari.
„TF Sport doskonale wie, co robi. Corvette jest łatwa w prowadzeniu i wiem, że z każdym kolejnym przejazdem będę się poprawiał” – powiedział Keating.
Nie we wszystkich zespołach panowała jednak pozytywna atmosfera. Porsche Penske Motorsport zmagało się z awarią silnika w Porsche 963 nr #6 – pierwszą taką usterką w historii programu. Silnik został wysłany do fabryki do Niemiec, a zespół wierzy, że problem uda się rozwiązać przed środową sesją.
W Proton Competition trwa odbudowa Mustanga nr #77 po poważnym pożarze komory silnika, a Racing Spirit of Leman naprawia znaczne uszkodzenia przodu i boku swojego Aston Martina po wypadku Dereka Deboura. Oba zespoły są jednak optymistycznie nastawione i planują powrót na tor już na pierwszą sesję treningową najbliższego wyścigu.
Z każdym dniem coraz bardziej oczywiste staje się, że sezon FIA WEC 2025 będzie jednym z najbardziej nieprzewidywalnych w historii. Koniec dominacji trzech gigantów, wyrównane tempo w Hypercar oraz rywalizacja w LMGT3 – wszystko wskazuje na to, że walka w Katarze będzie zacięta od pierwszego okrążenia.