Już na starcie wyścigu wszelkie nadzieje kibiców na potencjalną powtórkę z walki między Verstappenem a Hamiltonem wyparowały. Siedmiokrotny mistrz świata źle wystartował, tracąc pozycję na rzecz obu McLarenów startujących z drugiego rzędu, natomiast Holender wykorzystał sytuacje, odjeżdżając reszcie stawki.
Startujący z piątej pozycji Zhou Guanyu zaliczył nieudany start. Chińczyk został wyprzedzony przez wielu kierowców, a największym beneficjentem sytuacji na prostej startowej okazał się Carlos Sainz, który po starcie z jedenastego miejsca, po pierwszym zakręcie znalazł się na szóstej pozycji.
Pierwszy przejazd pozwolił Verstappenowi wyrobić bezpieczną kilkusekundową przewagę nad goniącymi go McLarenami. Lando Norris, dla zapewnienia sobie obrony przed potencjalnym podcięciem strategicznym ze strony Lewisa Hamiltona, zjechał wcześniej do alei serwisowej. Obrona przed Mercedesem pozwoliła także Norrisowi wyjechać przed swoim zespołowym kolegą, zyskując w ten sposób pozycję.
Dodatkowo Hamilton po swojej wymianie opon znalazł się za George'em Russellem, jadącym dłuższy przejazd na innej strategii, tracąc w ten sposób trochę czasu. Lewis nie mógł znaleźć odpowiedniego rytmu jazdy, pytając nawet swojego inżyniera, czy silnik w jego bolidzie nie jest skręcony.
Pomimo to stopniowo zmniejszał 11-sekundową stratę do Oscara Piastriego podczas drugiego stintu. Musiał stale jednak oglądać się za siebie na goniącego czołówkę Sergio Pereza, który startował z dziewiątej pozycji.
Rekordowo szybki – trwający 1,9 sekundy pit stop Sergio Pereza, umożliwił mu wyprzedzenie australijskiego kierowcy McLarena, który na drugim komplecie ogumienia stracił bardzo dobre tempo ze startu wyścigu.
Końcówka wyścigu była dla McLarena obroną posiadanych lokat. Norris walczył, by utrzymać za sobą Pereza, natomiast Piastri Hamiltona. Po długiej pogoni Norris był w stanie utrzymać 3-sekundową przewagę nad Meksykaninem, natomiast Australijczyk spadł na piątą pozycję.
Na szczególną uwagę zasługuje występ Georga Russella, który po starcie z osiemnastego miejsca, na mecie pojawił się tuż za Piastrim, wyprzedzając oba bolidy Ferrari – Carlosa Sainza, w czystej walce, natomiast Charlesa Leclerca przez 5-sekundową karę dla Monakijczyka, za przekroczenie prędkości w alei serwisowej o 0.7 km/h.
Włoska stajnia nie była w stanie wykrzesać z SF-23 tempa. Niezależnie od mieszanki i warunków na torze nie byli w stanie nawiązać walki ani z Czerwonymi Bykami ani McLarenem, a jak się później okazało nawet Mercedesem.
Aston Martin natomiast zalicza kolejny słaby weekend, nie znajdując się nawet blisko podium, tracąc „rozpęd” z pierwszych wyścigów sezonu, gdzie wyraźnie byli drugą siłą w stawce – ta rola powoli zaczyna przechodzić na McLarena.