Lider klasyfikacji generalnej osiągnął dziesiąte zwycięstwo z rzędu w obecnej kampanii wyścigowej, mijając linię mety jako pierwszy podczas Grand Prix Włoch na torze Monza, czym ustanowił nowy rekord wszechczasów Formuły 1.

Podczas tegorocznego sezonu 25-latek już dwanaście razy stawał na najwyższym stopniu podium i tylko dwukrotnie uległ swojemu zespołowemu koledze, Sergio Perezowi, który wygrał w Arabii Saudyjskiej i Azerbejdżanie. Suma wszystkich zwycięstw obu kierowców Red Bulla daje ekipie, pod wodzą Christiana Hornera, pełną dominację w 2023 roku.

Przed rozpoczęciem rywalizacji na Monzy Lewis Hamilton zbagatelizował osiągnięcie Verstappena, podkreślając, że Holender nie miał w zespole równych sobie przeciwników, jak było to w przypadku Brytyjczyka, który musiał mierzyć się z takimi nazwiskami jak Alonso, Button, czy Rosberg.

Kierowca Red Bulla nie dał się jednak sprowokować i przyznał, że komentarze siedmiokrotnego mistrza świata pokazują, iż ten odczuwa zazdrość, jeśli chodzi o dominację Red Bulla.

„Może jest trochę zazdrosny o nasz obecny sukces” – powiedział Verstappen. „Nie wiem dlaczego tak mówi. Być może uważa, że dzięki takim komentarzom jest coś do ugrania lub obrony, ale dla mnie to nie ma żadnego znaczenia”.

O krok dalej poszedł jednak Toto Wolff, który powiedział, że ogromna przewaga Holendra nad jego zespołowymi kolegami bierze się z dostosowania bolidów Red Bulla pod jednego kierowcę, co mocno odbija się na tempie, w tym przypadku, Sergio Pereza.

Szef Mercedesa, tuż po zakończeniu Grand Prix Włoch, zbagatelizował historyczne osiągnięcie Verstappena, podkreślając, że dziesiąte zwycięstwo kierowcy Red Bulla z rzędu jest „nieistotne” i przeznaczone jedynie dla statystyk w „Wikipedii”.

Takie zachowanie Toto Wolffa oraz Lewisa Hamiltona ewidentnie pokazuje, że Mercedes nie radzi sobie i nie akceptuje swojej trudnej sytuacji w Formule 1, z czym zgadza się również Max Verstappen.

„Myślę, że Mercedesowi bardzo trudno jest poradzić sobie z porażką” – stwierdził kierowca Red Bulla. „Oczywiście na tym polega problem, gdy wygrywasz przez tyle lat”.

„Jednak ostatecznie trzeba być realistą. Jeśli nie jest możliwe [wygrywanie], to nie jest to możliwe. Trzeba umieć docenić to, co robią inne zespoły. Robiliśmy to w latach, gdy dominował Mercedes”.

„Wtedy powiedzieliśmy sobie: «musimy ciężej pracować», ponieważ w tamtym czasie po prostu nie byliśmy wystarczająco dobrzy w porównaniu z nimi”.

„Możesz powtarzać, że to, co obecnie osiągamy, nie jest aż tak wyjątkowe, a przynajmniej tak prawdopodobnie myślą, ale ostatecznie musisz się skupić na sobie, bo to jedyna rzecz, na którą możesz mieć wpływ”.

Choć Wolff ostatecznie nie umniejszał pochwał dla osiągnięć Verstappena i Red Bulla, dał jasno do zrozumienia i wzmocnił słowa Hamiltona, iż ten miał bardziej wymagających zespołowych kolegów, z którymi musiał rywalizować w latach poprzednich.

„Lewis ścigał się z mistrzami świata: ścigał się z Jensonem [Buttonem], Fernando [Alonso] i Nico [Rosbergiem]. Nie chcę w żaden sposób pogarszać niczyich osiągnięć, ponieważ Max w samochodzie jest znakomity. To tylko część zabawy”.

Komentarz

Ta „część zabawy” w wypowiedzi Toto Wolffa ewidentnie uwydatnia, jak członków Mercedesa boli obecny stan w Formule 1 i brak jakichkolwiek znaków, iż niemiecki skład może dogonić Red Bulla oraz powalczyć z obecnymi liderami klasyfikacji konstruktorów, jak równy z równym.

Nietrafiona koncepcja obecnego bolidu Mercedesa mocno dała się w we znaki Lewisowi Hamiltonowi i George'owi Russellowi, którzy podczas pierwszych rund obecnej kampanii F1 walczyli jedynie w środku stawki i byli daleko w tyle za rywalizującymi o zwycięstwa zespołami.

Mercedes, choć początkowo zapierał się, iż ich koncepcja jest dobra i potrzebuje jedynie niewielkich poprawek, musiał wreszcie przyjąć do siebie, że obrany kierunek jest zły i potrzeba zmian w W14. Choć niemiecki skład dokonał poprawek, a ich bolid bardziej przypomina auta innych zespołów, nadal nie potrafią wykrzesać odpowiedniego tempa, aby stanąć z Red Bullem w szranki o wygrane.

Niemoc ekipy z Brackley została potwierdzona przed i po Grand Prix Włoch, kiedy głos zabrał Lewis Hamilton oraz Toto Wolff. Takie komentarze ze strony liderów niemieckiej marki w Formule 1 to jedynie próba grania na emocjach, ale jak można było zauważyć, Max Verstappen oraz Red Bull nic sobie z tego nie robią i wszystko wskazuje na to, że pokażą ostatecznie, gdzie jest miejsce Mercedesa w stawce królowej motorsportu.

Taki stan rzeczy może utrzymać się do końca obecnych przepisów technicznych, które mają zostać zmienione wraz z początkiem 2026 roku. Mercedes nie powinien jednak dziwić się takiej dominacji Red Bulla i spojrzeć wstecz, kiedy zapanowali nad rywalizacją i nie dawali szans swoim rywalom od początku ery hybrydowej. Tu potrzeba zakasać rękawy i znaleźć złoty środek, jak zrobiła to ekipa z Milton Keynes, a komentarze sobie po prostu darować, doceniając ostatecznie osiągnięcia ich rywali.