Austriak nową umowę z Mercedesem ogłosił podczas ekskluzywnego wywiadu dla The Telegraph, w którym przyznał, że doszło do porozumienia pomiędzy współakcjonariuszami – właścicielem INEOS Jimem Ratcliffe'em oraz dyrektorem Mercedes-Benz Olą Kalleniusem.

„Myślę, że najważniejszą rzeczą między nami trzema jest to, iż sobie ufamy” – zaznaczył wyraźnie Toto Wolff. „Ostatecznie jako akcjonariusz chcę uzyskać jak najlepszy zwrot z inwestycji. A najlepszy zwrot z inwestycji to zwycięstwo”.

„Nie mam zamiaru trzymać się stanowiska, na którym, moim zdaniem, ktoś poradzi sobie lepiej ode mnie. Dbam o to, aby wokół mnie byli ludzie, którzy mogą mi to powiedzieć, że jest inaczej. Ostatecznie we trójkę zdecydowaliśmy: »Zróbmy to jeszcze raz«”.

Mercedes od 2014 roku, od kiedy obowiązywały nowe regulacje techniczne i era silników hybrydowych, nie miał sobie równych, co przełożyło się na aż osiem mistrzostw konstruktorów. Niemiecki skład stracił jednak na sile podczas kolejnej zmiany przepisów, a prym odnośnie zwycięstw trafił do Red Bulla.

Od początku kampanii 2022 Mercedes, za sprawą zwycięstwa George Russella w Grand Prix Sao Paulo w Brazylii, na najwyższym stopniu podium stanął jedynie raz, na czterdzieści cztery wyścigi.

Mimo słabych wyników Mercedes w nowym kontrakcie Toto Wolffa nie zdecydował się wprowadzić klauzuli dotyczącej wyników, pokazując tym samym, że ma zaufanie do obecnego szefa zespołu.

„Nigdy nie miałem klauzuli dotyczącej wyników” – powiedział Wolff. „Albo ufacie sobie nawzajem, albo nie. Jako akcjonariusze jesteśmy zjednoczeni”.

Szef Mercedesa przyznał, że najtrudniejszą częścią utrzymania motywacji jest unikanie popadania w samozadowolenie i ciągłe poszukiwanie nowych wyzwań oraz obszarów do rozwoju.

„Jestem częścią tego zespołu, pełniąc różne funkcje” – dodał. „Jestem współudziałowcem. Jestem w zarządzie. To są rzeczy, które nie zmienią mojej roli wykonawczej czy niewykonawczej”.

„Ryzyko zawsze wiąże się dla mnie bardziej z nudą niż wypaleniem. Dlatego podejmuję wyzwania, przed którymi stoimy dzisiaj, mimo że czasami wydaje mi się, iż są one bardzo, bardzo trudne do pokonania” – podsumował Wolff.