Pomimo przedłużenia kontraktu Sergio Pereza atmosfera w stajni Czerwonych Byków ponownie się zagęszcza. Podobnie jak jeszcze niedawno w przypadku Daniela Ricciardo osoby powiązane z Red Bullem coraz częściej publicznie kwestionują przyszłość drugiego kierowcy zespołu. Sytuacji nie polepsza fakt, że na horyzoncie zaczynają się pojawiać pretendenci do zajęcia miejsca u boku Maxa Verstappena.
Liam Lawson po prawie rocznej przerwie od startów w Formule 1 i utrudnionego zadania w swoim „ponownym debiucie” ukończył wyścig na ósmej pozycji. Jest to tym bardziej imponujące, że jego zespołowy kolega do mety dojechał czternasty, a sam Lawson wyścig po karach „odziedziczonych” po Danielu Ricciardo – za wymianę części w jego bolidzie – zaczął na dwudziestej pozycji. Technika i orientacja na torze, którą pokazał Nowozelandczyk, doprowadziła do złości nawet Fernando Alonso, który przegrywał z nim wszystkie pojedynki.
Dodatkowo Franco Colapinto, aktualnie jeszcze bez miejsca na przyszły sezon, także po raz kolejny zachwycił obserwatorów w padoku, zdobywając dla Williamsa nieoczekiwany punkt. W przypadku kontynuacji dobrej formy i braku kontraktu na przyszły sezon jego obecność również może stwarzać zagrożenie i dodatkową presję dla Sergio Pereza.
Jak przyznał sam Helmut Marko – wpływowy doradca zespołu – pozycja Pereza jest daleka od pewnej, a sam kontrakt nie stanowi „wykutej w kamieniu” gwarancji. Szczególnie w okolicznościach wymykającego się Red Bullowi z rąk mistrzostwa konstruktorów.
„Perez ma kontrakt, ale Formuła 1 to merytokracja” – przyznał Helmut Marko.
„Jeśli osiągi nie są odpowiednie, nawet kontrakty nie mają sensu. Pod koniec sezonu usiądziemy i zdecydujemy, kto jest najlepszym partnerem dla Verstappena”.
Kolejny test dla kierowców rodziny Red Bulla nastąpi podczas Grand Prix Meksyku. Okaże się wówczas czy Sergio Perez da się ponieść dopingowi lokalnych kibiców, czy też pod presją związaną z zagrożeniem dla swojej przyszłości w stajni Czerwonych Byków nie dowiezie do mety oczekiwanych punktów, otwierając drzwi dla Liama Lawsona, by ten po raz kolejny mógł się wykazać.