W obliczu przedłużenia kontraktu z torem Monza do 2031 roku oraz planowanego przejęcia roli gospodarza Grand Prix Hiszpanii przez Madryt od sezonu 2026, organizowanie dwóch wyścigów w jednym kraju – jak ma to miejsce obecnie we Włoszech – staje się coraz trudniejsze do utrzymania.

W rozmowie z Radiem Rai Gr Parlamento Domenicali – urodzony w Imoli – nie ukrywał emocji związanych z ewentualnym końcem wyścigu w rodzinnym mieście. Przyznał jednak, że jako szef globalnej organizacji musi podejmować decyzje w szerszym, międzynarodowym kontekście.

„W nadchodzących miesiącach będziemy musieli podjąć tę decyzję. Z ludzkiego punktu widzenia nie będzie to łatwe, ale pełnię międzynarodową funkcję, która zmusza mnie do rozważenia wielu propozycji z krajów rozwijających się, mogących przyczynić się do rozwoju F1” – wyjaśnił Domenicali. „To ocena, którą wkrótce będę musiał zamienić w ostateczny wybór”.

Tor Imola powrócił do kalendarza Formuły 1 w 2020 roku, kiedy pandemia COVID-19 wymusiła szereg zmian i odwołań w pierwotnym planie sezonu. Domenicali nie zapomina, jak ważną rolę odegrał wtedy obiekt we Włoszech.

„Nie zapominam, że Imola odpowiedziała na apel w czasie wielkiego kryzysu” – powiedział. „Gdy trzeba było znaleźć nowe miejsca, odpowiedzieli natychmiast, z entuzjazmem i zaangażowaniem całego miasta”.

Jednak w świecie Formuły 1 sentymenty coraz częściej ustępują miejsca strategii rozwoju. Domenicali przyznał, że utrzymanie dwóch wyścigów w jednym kraju będzie coraz trudniejsze, mimo bogatej historii Włoch w królowej sportów motorowych.

„Włochy zawsze były i będą ważną częścią Formuły 1” – zaznaczył. „Jednak rosnące zainteresowanie sportem sprawia, że sytuacja, w której w jednym kraju odbywają się dwa wyścigi, staje się coraz mniej realna. To problem, z którym zmierzymy się już wkrótce”.

Podobna sytuacja ma miejsce w Hiszpanii. Od 2026 roku Grand Prix przeniesie się z Barcelony na uliczny tor w Madrycie, a obecna umowa z torem Catalunya dobiega końca. Choć Domenicali podkreśla dobre relacje z promotorem z Barcelony, szanse na utrzymanie dwóch hiszpańskich wyścigów są niewielkie.

Jedynym wyjątkiem w Europie pozostaje Spa-Francorchamps, które wynegocjowało umowę na cztery wyścigi w ciągu sześciu lat po 2025 roku. Być może właśnie taki model – rotacyjny – mógłby być przyszłością także dla Imoli.

Dla Domenicaliego decyzja o ewentualnym wycofaniu Imoli z kalendarza Formuły 1 będzie miała również wymiar osobisty.

„To nie będzie łatwe” – przyznał szczerze. „Jednak dalszy rozwój Formuły 1 na globalnej scenie może wymagać trudnych wyborów – nawet kosztem miejsc, które odegrały kluczową rolę w przetrwaniu sportu w najtrudniejszych chwilach”.