W piątek w Bahrajnie odbyło się kluczowe spotkanie, na którym omówiono przyszłość przepisów silnikowych w Formule 1, a ponieważ regulacje hybrydowe na rok 2026 są już ustalone, dyskusję potraktowano jako okrągły stół w celu oceny zainteresowania długoterminowymi kierunkami rozwoju, w tym możliwością gruntownej zmiany po 2026 roku.
Wszystko z powodu prowokacji ze strony Mohammeda Ben Sulayema, prezesa FIA, który zasugerował, że Formuła 1 może bardzo szybko porzucić, wchodzące od sezonu 2026 regulacje silnikowe, i spojrzeć pozytywnie w stronę powrotu jednostek napędowych V10.
Międzynarodowa Federacja Samochodowa potwierdziła jednak, że przepisy na rok 2026 mają zostać wprowadzone zgodnie z zamierzeniami.
„Dział techniczny FIA wraz z wieloma interesariuszami poświęcił dużo czasu na opracowanie przepisów na 2026 rok, dotyczących hybrydowych jednostek napędowych z paliwem w 100% zrównoważonym” – czytamy w oświadczeniu.
„Przepisy na rok 2026, regulujące jednostki napędowe i podwozia, przyciągnęły do sportu nowych producentów jednostek napędowych – podkreślając, że na cykl 2026 wybrano właściwą ścieżkę techniczną”.
Szef zespołu Oracle Red Bull Racing, Christian Horner, którego skład rozwija własną jednostkę Red Bull Powertrains we współpracy z Fordem, potwierdził, że spotkanie było produktywne, ale jedynie wstępne.
„To było bardzo serdeczne i owocne spotkanie, podczas którego prezydent FIA poprosił o opinię na temat tego, jak powinna wyglądać następna generacja silników” – powiedział Horner w wywiadzie dla Sky Sports F1.
„Oczywiście rok 2026 jest już całkowicie ustalony, ale patrząc nieco dalej w przyszłość – jaki kierunek będzie właściwy dla Formuły 1? Rok 2028 jest praktycznie niemożliwy”.
Powrót jednostek napędowych V10 spotkał się jednak ze sceptycyzmem, szczególnie ze strony Audi i Hondy, które zobowiązały się na współpracę z Formułą 1 właśnie ze względu na wprowadzenie nowych regulacji silnikowych.
Horner przyznał, że nie podjęto żadnych radykalnych decyzji, a cały proces i rozmowy na temat powrotu do silników V10 są na wczesnym etapie.
„Myślę, że na tym etapie to misja mająca na celu zebranie informacji. Teraz wszystko zależy od producentów jednostek napędowych, którzy muszą przekazać swoje uwagi FIA. Oni zbierają wszystkie dane, a potem proces będzie się rozwijał dalej”.
Jak się okazuje powrót do silników V10 to odległa przyszłość, ale na horyzoncie pojawiły się nowe obawy, a mianowicie, jak uniknąć powtórki z sezonu 2014, kiedy to nową erę hybrydową opanował Mercedes i zdominował sport na kilka dobrych lat.
Producenci badają obecnie mechanizmy, które umożliwiłyby większą konwergencję osiągów zgodnie z przepisami na rok 2026. Pozwoliłoby to nie zostawać w tyle nowym podmiotom w Formule 1 – Audi i Cadillacowi.
„Kiedy dochodzi do dużej zmiany w przepisach, pojawia się rozbieżność w osiągach i niemal na pewno nastąpi to w przyszłym roku” – przyznał Horner.
„Jednym z tematów poruszonych dziś rano było to, jak szybko może dojść do wyrównania poziomu. Mamy limit budżetowy”.
„Być może silniki nie muszą być homologowane, być może można je ulepszać w ramach tego limitu budżetowego, aby jak najszybciej doprowadzić do zbliżenia osiągów”.
Szef Red Bulla dodał także, że trzeba skupić się na potrzebie bardziej sprawiedliwych warunków gry.
„Myślę, że wszyscy chcemy rywalizacji na bliskim dystansie, a nie powtórki z tego, co miało miejsce w 2014 roku. Chodzi o to, aby – zwłaszcza nowi uczestnicy – mieli możliwość nadrobienia strat” – podsumował.