Obaj kierowcy Ferrari zdominowali kwalifikacje, jednak z uwagi na karę spowodowaną wymianą części po incydencie ze studzienką Carlosa Sainza, Hiszpan ustawił się na starcie dopiero na dwunastej pozycji. Zamiast niego w pierwszym rzędzie, obok Charlesa Leclerca, ustawił się Max Verstappen, dwóch kierowców, którzy mieli możliwości walki o zwycięstwo.
Już po starcie między kierowcami zaiskrzyło, kiedy Holender „zanurkował” do pierwszego zakrętu wypychając Monakijczyka z toru i obejmując tym samym prowadzenie. Za nimi Fernando Alonso obrócił się, tracąc kontrolę nad bolidem, a Carlos Sainz zderzył się z jadącym przed nim samochodem. Ferrari od razu zgłosiło incydent z udziałem Verstappena do sędziów, którzy po rozpatrzeniu przyznali kierowcy Red Bulla pięć sekund kary. Mimo że Holender próbował wyrobić sobie szybko przewagę, oddalając się na dwie sekundy od zawodnika Scuderii, ten szybko podkręcił swoje tempo, wyprzedzając bolid czerwonych byków i obejmując prowadzenie.
Monakijczyk zdecydował się przedłużyć swój pierwszy przejazd, a po nie do końca udanym, prawie 4-sekundowym pit stopie wyjechał przed Georgem Russellem i Holendrem. Leclerc zyskał dużo czasu, dzięki temu, że jadący za nim kierowcy zajęci byli walką między sobą. W pewnym momencie doszło nawet między nimi do kontaktu, za który kierowca Mercedesa dostał 5-sekundową karę. Odłamki pozostawione na torze po incydencie wymagały ponownego użycia samochodu bezpieczeństwa. Największym zwycięzcą całej sytuacji okazał się, niebędący jeszcze na kolejną wymianę ogumienia i mający tymczasowe prowadzenie, Sergio Perez.
Na trzydziestym szóstym okrążeniu na pierwszą pozycję ponownie wysunął się Leclerc, jednak przez ich walkę, stratę do nich mocno zmniejszył Verstappen, który okrążenie później sam objął prowadzenie, które dowiózł już do mety. O utrzymanie drugiej lokaty mocno walczył Monakijczyk, który musiał bronić się przed nieustannymi atakami Sergio Pereza. W końcu kierowca Scuderii popełnił błąd, blokując swoje opony, przez co dublet Red Bulla był już prawie pewny.
Wszystko jednak rozstrzygnęło się na ostatnim okrążeniu, kiedy na ostatnim mocnym hamowaniu Leclerc zdecydował się na agresywny i odważny manewr, dzięki któremu wyrwał zawodnikowi czerwonych byków drugie miejsce na podium.
„Myślę, że stworzyło to tutaj sporo rywalizacji, więc było mnóstwo zabawy. Mam nadzieję, że wszystkim się podobało, już jestem podekscytowany możliwością powrotu tutaj za rok!”– mówił Max Verstappen.
„Naprawdę wierzę, że bez samochodu bezpieczeństwa zwycięstwo byłoby nasze!” – przyznał po wyścigu Leclerc.
Czwarta i piąta pozycja należała do Estebana Ocona i Lance’a Strolla. Oboje zaprezentowali się zdecydowanie powyżej oczekiwań, dowożąc do mety dużo punktów dla swoich stajni.
Szóste miejsce i osiem punktów trafiło, po fenomenalnym powrocie do wyścigu, do Carlosa Sainza, który po incydencie z pierwszego okrążenia znalazł się na samym końcu stawki.
Na siódmym i ósmym miejscu dojechali kolejno George Russell, który przez karę 5 sekund stracił parę pozycji w finalnej klasyfikacji oraz Lewisa Hamiltona, który po kontakcie z Oscarem Piastrim przebił oponę, tracąc przy tym dużo czasu.
Punktowaną dziesiątkę zamknęli Fernando Alonso i Oscar Piastri.
Do Abu Zabi przenoszą się zatem dwa zacięte pojedynki w klasyfikacji konstruktorów. Mercedes broni swojej drugiej lokaty i wice mistrzostwa konstruktorów przed konsekwentnie goniącym od paru wyścigu Ferrari. Różnica między stajniami wynosi już tylko cztery punkty. McLaren stara się natomiast obronić zyskaną niedawno czwartą pozycję w klasyfikacji przed Astonem Martinem, którego strata wynosi dziewięć punktów.