Sednem sprawy są informacje, które wyszły na światło dzienne, jakoby kara nałożona na Fernando Alonso z zespołu Aston Martin została unieważniona bezpośrednio w wyniku interwencji szefa FIA.
Hiszpan Grand Prix Arabii Saudyjskiej w 2023 roku zakończył na trzeciej pozycji, tuż za kierowcami ekipy Red Bull Racing, po czym otrzymał 10-sekundową karę za dotknięcie przez zespół samochodu z numerem czternaście podczas karnego postoju, co spowodowało, że dwukrotny mistrz świata spadł na czwarte miejsce.
Sędziowie wyścigowi FIA później uchylili jednak swoją decyzję, przywracając Fernando Alonso na trzecią lokatę, po ingerencji zespołu Aston Martin, który złożył protest poparty dowodami wideo.
Wszystko wskazuje na to, że podjęta przez sędziów FIA decyzja mogła być jednak wynikiem zakulisowych posunięć Mohammeda Ben Sulayema, który rzekomo zadzwonił do bliskiego przyjaciela szejka Abdullaha bin Hamasa bin Isa Al Khalifa, wiceprezydenta FIA ds. sportu regionu Bliskiego Wschodu i Afryki Północnej, który był obecny na wyścigu.
Cała sprawa znajduje się obecnie pod lupą komisji etyki Międzynarodowe Federacji Samochodowej, a raport przedłożył organowi zarządzającemu Paolo Basarri, specjalista ds. zgodności FIA. Oczekuje się, że wydanie opinii komisji etycznej zajmie od czterech do sześciu tygodni.
Jak informuje w swoim raporcie BBC Sport, zweryfikowano te doniesienia z kilkoma osobistościami na wysokich stanowiskach w Formule 1 oraz związanymi blisko z FIA. Żadna z osób nie chciała jednak zostać ujawniona, lecz wszyscy stwierdzili, że mają te same informacje.