Zespół z Woking okazał się poważnym rywalem i pretendentem do walki o mistrzostwo z Red Bullem. Na dziesięć wyścigów przed końcem sezonu przewaga Byków zmalała do zaledwie czterdziestu dwóch punktów.

Odradzanie McLarena rozpoczęło się w połowie zeszłego roku. Ich ulepszenia sprawiły, że zespół, który miał problemy w zdobywaniu punktów, po pakiecie poprawek regularnie meldował się na podium.

W tegorocznej kampanii kierowcy odnieśli swoje pierwsze zwycięstwa w królowej motorsportu – Lando Norris triumfował podczas Grand Prix Miami, a Oscar Piastri w Budapeszcie. To wtedy także McLaren ukończył wyścig na pozycjach dwóch pierwszych pozycjach, zdobywając dublet.

Brown przyznał, że forma jego zespołu przekroczyła oczekiwania w porównaniu z tym, kiedy zespół przewidywał, że może pokonać Red Bulla.

„Czy myślałem, że będziemy w takiej pozycji podczas przerwy wakacyjnej, jeden wyścig od objęcia prowadzenia – dublet i najszybsze okrążenie? Czy uważałem, że tak się stanie? Nie”– przyznał Zak Brown.

„Jednak jeśli utrzymamy tę samą trajektorię, którą obraliśmy w ostatnich siedmiu wyścigach, to do końca roku będziemy tam, gdzie powinniśmy być”.

„Myślałem, że do 2025 roku możemy być tu, gdzie jesteśmy. Nie sądziłem, że już w sezonie 2024 będziemy tam, gdzie jesteśmy teraz. Nie narzekam jednak”.

Szanse McLarena będą zależeć od tego, czy Sergio Perez zdoła wrócić do formy i zacznie zdobywać duże punkty.

„Jeśli będzie jeździć tak, jak potrafi, to będzie ciężka walka. Jeśli jednak nadal będzie prezentował się tak, jak w tym roku, to będziemy mieć całkiem spore szanse” – dodał na koniec 52-latek.

McLaren w klasyfikacji konstruktorów plasuje się obecnie na drugiej pozycji i traci jedynie czterdzieści dwa punkty do Red Bulla, natomiast trzecią w zestawieniu ekipę Ferrari wyprzedza o jedyne dwadzieścia jeden.