W sezonie 2023 zostało pobitych wiele rekordów przez ekipę z Milton Keynes. Rok po absolutnej dominacji Red Bulla i bezkonkurencyjnym mistrzostwie Maxa Verstappena, czerwone byki znów zmuszone są do zaciętej walki o zwycięstwa. Po mocnym starcie kampanii stajnia mistrzów świata nie wygląda już tak pewnie, jak wcześniej. Zarówno Carlos Sainz, Charles Leclerc, jak i Lando Norris wygrali po jednym wyścigu. Kierowca McLarena ma apetyt na więcej, zmuszając regularnie Verstappena do obrony swojego prowadzenia na ostatnich okrążeniach poszczególnych wyścigów. Wszystko to pokazuje, jak bardzo różnice w stawce zostały zniwelowane.

Można oczekiwać, że sezon 2025 przyniesie jeszcze bardziej zaciętą walkę o tytuły, jednak zmiana regulacji, zarówno aerodynamiki, jak i silników, może z powrotem spowodować duże nierówności między stajniami, które na nowo będą musiały zrozumieć zjawiska, z jakimi ich bolidy będą mieć do czynienia.

„Jeśli pominiemy rok 2023, będziemy mieli niesamowity sezon” – powiedział Christian Horner.

„Rok 2023 był wyjątkiem i to jest normalne. To jest Formuła 1 – są świetne zespoły, są wspaniali kierowcy i rywalizacja. Co jest zaletą stabilnych przepisów, sprzyjają zbliżaniu się stawki”.

„Zawsze pamiętam, kiedy wszedłem do Formuły 1, Ron Dennis powiedział mi »jeśli chcesz zaciętej rywalizacji, zostaw to w spokoju, po prostu zostaw to w spokoju, a wszystko samo się ułoży«”.

„I właśnie to widzimy w tej chwili, wszystko się zbiega, a potem rozwalimy to wszystko w 2026 roku”.

„W tej chwili musimy naprawdę ciężko walczyć o zwycięstwa. Jako zespół musimy być na szczycie naszej gry, a kierowcy również muszą być na szczycie swojej gry. To jest Formuła 1 i tak powinno być” – przyznał Brytyjczyk.

Horner nie jest jednak osamotniony w swoich obawach. Podobne zdanie wyrażali publicznie Lando Norris, który dzięki zacieśnianiu się całej stawki regularnie rzuca wyzwanie Maxowi Verstappenowi, kwestionując jego dominację.