W miniony czwartek FIA ujawniła plany przepisów dotyczących regulacji technicznych na sezon 2026 w Formule 1. Wśród zmian jest dodanie ruchomych przednich i tylnych skrzydeł, aby umożliwić samochodom przełączanie z wysokiego na niski opór powietrza pomiędzy zakrętami a długimi prostymi.
Uznaje się to za konieczny krok, aby pomóc w odzyskiwaniu energii podczas jazdy z dużymi prędkościami, ponieważ jednostki napędowe na 2026 rok będą w nieco większym stopniu opierać się na elektrycznym napędzie.
Jednak pojawiły się obawy co do bezpieczeństwa ruchomego układu aerodynamicznego, mówiąc o zautomatyzowaniu między wysokim i niskim oporem.
Tombazis wyjaśnił, że kontrola pozostanie w rękach kierowców, podobnie jak system DRS, a przeprowadzone zostaną testy, aby zapewnić uniknięcie awarii systemu.
„Kierowca naciska przycisk i uruchamia DRS, a także go zamyka. Jeśli pomyślimy o działaniu tego systemu, uważamy, że podejście do trybu X [niski opór] będzie takie samo” – twierdzi dyrektor FIA.
Tombazis podkreślił, że system nie będzie zautomatyzowany, ale w przypadku, gdy kierowca nie wyłączy niskiego oporu powietrza przed strefą hamowania, załączy się automatyczny system odporny na awarie.
Dyrektor FIA wierzy, że rygorystyczne podejście do testowania proponowanego systemu aerodynamicznego, w połączeniu z nauką zdobytą dzięki zastosowaniu DRS, zapewni zespołom możliwość bezpiecznego i niezawodnego ścigania się w sezonie 2026.
„Trzeba się spodziewać, że niektóre zespoły będą miały problemy podczas pierwszych zimowych testów, ale uważam, że doświadczenie zdobyte przez lata wraz z systemem DRS nam pomoże” – dodał na podsumowanie 56-latek.