Formuła 1 powraca do Las Vegas, pierwszy raz od 1982 roku. Nadchodzący weekend wyścigowy w Nevadzie będzie trzecią i ostatnią wizytą Formuły 1 w Stanach Zjednoczonych w 2023 roku.
Dzięki trzem imprezom, które w 1982 roku odbyły się również w USA, Ferrari zapowiada, że dodanie kolejnego Las Vegas do kalendarza F1, będzie początkiem „drugiego złotego wieku” dla sportu w Stanach Zjednoczonych.
Od czasu przejęcia F1 przez Liberty Media oraz opublikowania serialu Drive to Survive, popularność królowej motorsportu w kraju gwałtownie rośnie.
Oprócz białych detali na pokrywie silnika, przednim i całkowicie białym tylnym skrzydle, Ferrari przygotowało również nowe, specjalne barwy kombinezonów dla swoich kierowców. Zapewne Charles Leclerc i Carlos Sainz w Las Vegas wystąpią w nieco odświeżonych kaskach.
Jak zespół Ferrari sobie radził sobie we wspominanym okresie?
Zmodyfikowanie barw włoskiego zespołu jest przypomnieniem „pierwszego złotego wieku” w Stanach Zjednoczonych. Wszystko zaczęło się w roku 1971, kiedy Mario Andretti, w Grand Prix Republiki Południowej Afryki, swoim występem zachwycił amerykańskich kibiców.
W latach 1979–1984 w Ameryce Północnej odbyło się dwadzieścia osiem wyścigów zaliczanych do Mistrzostw Świata, z czego aż dziewiętnaście w Stanach Zjednoczonych.
W 1975 roku, walczący o tytuł Niki Lauda, odniósł zwycięstwo w Watkins Glen. Trzy lata później wynik powtórzył Carlos Reutemann, dla którego była to ostatnia wygrana w barwach Ferrari.
W 1976 roku Formuła 1 po raz pierwszy odwiedziła tor w Long Beach. Wyścig, jak i cały weekend, zdominował Clay Regazzoni, dojeżdżając przed zespołowym partnerem, Nikim Laudą.
Sukcesy w bolidzie Scuderii odnosił również Gilles Villeneuve, wygrywając w 1979 roku zarówno w Long Beach, jak i Watkins Glen. Był to najlepszy sezon Kanadyjczyka w Formule 1, co przełożyło się finalnie na wicemistrzostwo.