Początek sezonu 2023 w wykonaniu składu z Silverstone oraz „wiecznie młodego” Fernando Alonso był zarówno zaskakujący, jak i bardzo konkurencyjny. Dwukrotny mistrz świata Formuły 1 z lat 2005 i 2006 był w stanie w pierwszych ośmiu wyścigach kampanii stanąć sześciokrotnie na podium, w tym dwukrotnie uplasował się na drugim miejscu.
Z biegiem sezonu forma Astona Martina chyliła się diametralnie ku dołowi, w związku z przegraną w wyścigu rozwojowym. Na początku lata zespół z Silverstone zaczął przegrywać nie tylko z Ferrari i Mercedesem, ale i McLarenem. Finalnie ekipa Lawrence'a Strolla uplasowała się dopiero na piątym miejscu w klasyfikacji konstruktorów, a Fernando Alonso i Lance Stroll zajęli odpowiednio czwarte miejsce z dorobkiem 206 punktów i dziesiąte miejsce z dorobkiem 74 punktów w zestawieniu generalnym kierowców.
Według słów Toma McCullougha, dyrektora do spraw osiągów w zespole Aston Martin, tegoroczny sezon ma być zupełnie inny. Bolid AMR24 został opracowany z myślą o jego rozwoju w trakcie kampanii. Chociaż po dwóch pierwszych wyścigach Aston Martin stanowi piąty zespół w stawce, za Red Bullem, Ferrari, McLarenem i Mercedesem, zespół przygotowuje poprawki, które powinny zmienić obecny układ sił w stawce F1.
„Myślę, że każdy może zostać dogoniony. Jeśli spojrzeć na zeszły sezon, mogliśmy zaobserwować naprawdę imponujący rozwój w McLarenie. Wobec tego postanowiliśmy skupić się zimą nad stworzeniem dobrej platformy rozwojowej. Nie możemy stać w miejscu, ponieważ każdy się rozwija” – wyjaśnił Tom McCullough.
Brytyjski inżynier wskazał, że Aston Martin w porównaniu do Red Bulla, znajduje się w początkowej fazie rozwojowej jako zespół Formuły 1, który dopiero w 2023 roku przeniósł się do nowo wybudowanej siedziby w Silverstone.
„Red Bull nie ma tyle samo czasu w tunelu aerodynamicznym, co my. Trzeba jednak zauważyć, że to ogromny skład z wieloma zasobami i osobami, które mają silną pozycję od wielu lat. My wciąż się rozwijamy, uczymy pracować razem w nowej fabryce, z nowymi obiektami, nowym tunelem aerodynamicznym i nowym symulatorem. W naszym zespole doszło do wielu zmian, a my pragniemy rozwinąć tegoroczny samochód”.
Po Grand Prix Arabii Saudyjskiej Fernando Alonso stwierdził, że Aston Martin traci od dwóch do trzech dziesiątych sekundy do Mercedesa i McLarena. Dyrektor ds. osiągów w Astonie Martinie odniósł się do słów hiszpańskiego kierowcy, twierdząc, że planowane poprawki powinny pomóc dogonić wyżej wymienione zespoły.
„To dla nas wyzwanie, więc czeka nas ciekawy sezon. Już w Dżuddzie wprowadziliśmy kilka części, które potwierdziły, że zmierzamy w dobrym kierunku. Nigdy nie stosujemy tej samej specyfikacji bolidu z wyścigu na wyścig bądź robimy to bardzo rzadko. W tej chwili jesteśmy na etapie, w którym możemy stale się rozwijać dzięki naszym narzędziom programistycznym. Naszym celem jest jak najszybsze dostarczenie wszystkich nowych części na tor, które udoskonalą AMR24” – zakończył Tom McCullough.