McLaren wyznacznikiem tempa wyścigowego
McLaren to obecnie mistrzowski zespół Formuły 1. Nic więc dziwnego, że oczekuje się od nich świetnego przygotowania samochodu do kolejnego sezonu. Testy w Bahrajnie pokazały, że tak też się stało – to właśnie ekipa z Woking zdaje się dysponować najlepszym tempem wyścigowym w całej stawce.
Z analiz czasów poszczególnych okrążeń – z wyłączeniem zjazdowych, wyjazdowych bądź z wyraźnym błędem – wynika, że zdecydowanie najszybszy w Bahrajnie był Lando Norris. Brytyjczyk wykonał drugiego dnia testów pełną symulację wyścigu, notując średni czas okrążenia na poziomie 1:34.300. To aż o ponad sekundę lepszy wynik niż tempo Maxa Verstappena w ubiegłorocznym wyścigu, który zdominował.
Co więcej, wrażenie robi jego przejazd na trzecim komplecie opon (C2) – wówczas notował czasy na poziomie 1:32 – 1:33, a degradacja ogumienia nie była zbyt drastyczna. To sugeruje, że McLaren świetnie przygotował się do sezonu 2025 i na początku roku to on może wyznaczać trendy w Formule 1.
Na zbliżonym poziomie tempa wyścigowego zdaje się być Ferrari i Mercedes. Czwartkowe symulacje w wykonaniu Charlesa Leclerca i Andrei Kimiego Antonelliego były porównywalne, bez wyraźnych różnic czasowych, ale jednak o pół sekundy gorsze od tempa Lando Norrisa. Niemniej obie ekipy są na pewno mocne i czas na zimowe przygotowania wykorzystały dobrze. Mimo to – jeśli nie ukrywają zbyt wiele – mogą być bezradni w walce z McLarenem.
Ciężko powiedzieć, jak będzie wyglądać tempo wyścigowe ekipy Red Bull Racing. Max Verstappen nie zdecydował się na symulację wyścigu, a nowy kierowca – Liam Lawson – wykonał tylko dwa dłuższe przejazdy, mniej więcej odpowiadające 3/4 dystansu wyścigu. Jeśli więc biorąc pod uwagę te dane, to Red Bull może być dopiero czwartą siłą w stawce. Pamiętajmy jednak, że Max Verstappen potrafi wykrzesać z auta znacznie więcej, przez co tutaj trzeba być bardzo ostrożnym w analizie tempa wyścigowego.
Symulację wykonali też m.in. Isack Hadjar (Racing Bulls) i Jack Doohan (Alpine). Ci dwaj debiutanci dysponowali bardzo zbliżonym tempem – średni czas okrążenia to 1:35.7. Z pewnością są to dla nich obiecujące wyniki i wydają się plasować ich w środku stawki.
Najsłabiej w kwestii tempa wyścigowego zaprezentował się Sauber. Debiutujący w Formule 1 Gabriel Bortoleto podczas swojej symulacji odnotował średni czas okrążenia na poziomie 1:36.1. Na ten moment wydaje się, że najprawdopodobniej będą zamykać stawkę, ale kto wie, czy nie będą w stanie powalczyć z Haasem albo i Astonem Martinem. Ci ostatni jednak nie podjęli się wykonaniu symulacji wyścigowej, więc ciężko ocenić ich realne tempo. Mimo to ich przejazdy nie napawają optymizmem.

Williams zaskakująco z najlepszym czasem testów
Kto by się spodziewał przed startem testów, że najlepszy czas przygotowań będzie należeć do Williamsa? Chyba takich osób było bardzo mało, a jednak, jeśli tacy byli, to mieli rację. Najlepszy rezultat – 1:29.348 – należał bowiem do Carlosa Sainza, który również był najszybszy na testach rok temu, ale wówczas zasiadał za kierownicą Ferrari. Mimo wszystko daleki byłbym od stwierdzenia, że to Williams jest królem tempa kwalifikacyjnego. Niemniej, nie zdziwiłbym się, gdyby Sainz i Albon bardzo często meldowali się w Q3.
Tradycyjnie już na testach dobre czasy odnotowywali kierowcy Ferrari. Drugi rezultat należał do Lewisa Hamiltona (1:29.379), a trzeci do Charlesa Leclerca (1:29.431). Biorąc więc pod uwagę również dobre tempo wyścigowe, finalnie testy te mogą zaliczyć do udanych i z optymizmem patrzeć na początek sezonu.
Kolejne wyniki należały do George’a Russella i Maxa Verstappena. Tym samym Mercedes i Red Bull są szybcy na pojedynczym okrążeniu i z pewnością będą się liczyć w walce o pole position. Pytanie tylko, czy tak będzie w Australii, bo jednak jest to nieco inny tor niż ten w Bahrajnie.
Dopiero ósmy rezultat testów odnotował kierowca McLarena, Oscar Piastri (1:29.940). Jeszcze wolniejszy był Lando Norris, który miał dopiero trzynasty wynik przygotowań. Czy to jest jednoznaczne z tym, że ich słabym punktem mogą być kwalifikacje? Na ten moment byłbym jednak daleki od tego typu stwierdzeń. Wydają się bardzo pewni siebie i podczas testów woleli skupić się na analizach na dłuższych przejazdach, a swoje prawdziwe tempo kwalifikacyjne ukryć przed rywalami. Wyczuwam tutaj tzw. worki z piaskiem.
Najgorszy rezultat testów należał za to do Olivera Bearmana, który nie dość, że zaczyna swój debiutancki sezon, tak Haas nie wydaje się dysponować konkurencyjnym samochodem.
Poniżej prezentujemy wykres z najlepszymi wynikami poszczególnych kierowców oraz dla porównania zamieszczamy najszybsze okrążenie z ubiegłorocznego weekendu wyścigowego w Bahrajnie oraz wynik z zeszłorocznych testów.

Co wiemy po testach?
To bardzo standardowe pytanie, które wszyscy fani Formuły 1 zadają sobie co roku. Kiedyś można było wysnuć nieco więcej informacji, kiedy testy trwały znacznie dłużej. Teraz ekipy mają zaledwie trzy dni, a przygotowania odbywają się tylko na torze w Bahrajnie, gdzie pierwsza połowa ma miejsce za dnia, a druga już po zmroku.
Warunki pogodowe odgrywają więc bardzo dużą rolę. Co zaskakujące, w tym roku w Bahrajnie było nieco chłodniej niż zwykle, a nawet pierwszego dnia spadł deszcz. Trudno więc było mówić o idealnych warunkach do testów. Podczas weekendu wyścigowego zapewne będzie cieplej i ogumienie zachowa się zupełnie inaczej, oczywiście poziom przyczepności nawierzchni również ulegnie zmianie. Każda z ekip miała jednak jednakowe warunki i na tej podstawie można wysnuć pewne wnioski.
Bardzo ważnym elementem podczas testów jest liczba przejechanych okrążeń. To ona świadczy o ilości zebranych danych oraz o tym, czy samochód nie boryka się z awariami, tudzież innymi problemami.
Biorąc więc to pod uwagę najbardziej zapracowany był Mercedes, którego kierowcy przejechali łącznie 458 okrążeń. Jedno mniej wykonał duet Haasa, a cztery mniej Racing Bulls. Blisko 2,5 tysiąca przejechanych kilometrów dostarczy więc tym ekipom sporo cennych danych i da im największe możliwości wprowadzenia konkretnych korekt jeszcze przed startem sezonu.
Dystans 400 okrążeń przekroczyła jeszcze tylko ekipa Alpine (405). Dalsze w kolejności są Williams (395), Ferrari (382), McLaren (381) i Sauber (354). Owszem, są to mniejsze liczby niż w przypadku pierwszej trójki, ale wciąż to spory dystans i potwierdzenie, że samochody nie mają większych problemów technicznych.
Stawkę – w kwestii przejechanego dystansu – zamyka Aston Martin (306) i Red Bull Racing (304). W przypadku tych pierwszych problemem było też zdrowie kierowcy, gdyż ostatniego dnia w nieco kiepskim samopoczuciu był Lance Stroll. Martwić – szczególnie fanów ekipy – może też dystans przejechany przez Red Bulla. Czyżby więc dalej borykali się z problemami? Może tak być, zwłaszcza, że wprowadzone na piątek poprawki okazały się niewypałem.

Dobrym wyznacznikiem oceny kierunku postępów jest porównanie rezultatów względem ubiegłorocznej wizyty w Bahrajnie. Jeśli przyjrzymy się wynikom z testów 2024, to aż dziewięć ekip zanotowało poprawę, patrząc tylko na najlepszy uzyskany czas. Na szczególną uwagę zasługuje Alpine (poprawa aż o 2.021 sekundy) i Williams (1.636 sekundy). Sekundę zysku odnotowały też ekipy Red Bull Racing i McLaren.
Stosunkową niewielką poprawę zaliczyło Ferrari, bo ich najlepszy czas był lepszy o 0.542 sekundy niż w ubiegłym roku.
Jedyną ekipą, która zaliczyła pogorszenie wyników, okazał się Sauber. Najlepszy rezultat z tegorocznych testów był gorszy od uzyskanego w zeszłym roku o 0.410 sekundy. To tylko potwierdza, że ekipa ta raczej na ten moment będzie zamykać stawkę Formuły 1.

Rok temu tuż po zakończeniu testów kierowcy zaczynali w Bahrajnie również sezon. Wtedy to pokazali pełnię swoich możliwości i ich czasy były już lepsze niż w trakcie przygotowań. W tym roku zapewne będzie tak samo. Postanowiłem więc sprawdzić, jak wyniki z tegorocznych testów wyglądają w zestawieniu z rezultatami ubiegłorocznych kwalifikacji.
Tutaj już tylko dwie ekipy okazały się szybsze: Williams (o 0.873 sekundy) i Alpine (o 0.753 sekundy). Tym samym potwierdza to fakt, że oba zespoły znacznie się poprawiły względem ubiegłorocznych zmagań. Na ile to wystarczy? Przekonamy się niebawem, ale kierunek obrany przez nie jest na pewno dobry i tylko musi zostać teraz podtrzymany.
Na drugim biegunie znajdują się natomiast Aston Martin i Haas. Obie ekipy miały całkiem udane kwalifikacje, bo Fernando Alonso był szósty, a Nico Hulkenberg dziesiąty, więc było z czego tracić. I rzeczywiście, regres jest spory, bo Aston Martin był na testach wolniejszy o 0.687 sekundy, a Haas aż o 0.877.
Trzeba też jednak wziąć pod uwagę, że nie wszyscy na testach wyłożyli wszystkie swoje karty i ich tempo, szczególnie kwalifikacyjne, może się znacznie różnić. Niemniej tegoroczne samochody na pewno są szybsze niż te z ubiegłego roku, co tylko potwierdza, że Formuła 1 nie stoi w miejscu i aby być konkurencyjnym, trzeba co chwilę się poprawiać.

Czas na 76. sezon Formuły 1
Podsumowując już, testy wskazują na dość wyrównaną stawkę. Czołówkę tworzyć powinny zespoły McLaren, Ferrari, Mercedes i Red Bull – najprawdopodobniej w takiej kolejności. Choć niewykluczone, że w Australii najszybsze może być Ferrari, które rok temu zanotowało tam dublet.
Bardzo interesująco zapowiada się środek stawki, któremu być może przewodzić będzie Williams. Solidnie prezentuje się też Alpine i Racing Bulls. Te trzy ekipy najprawdopodobniej będą mieć na początku sezonu przewagę nad Astonem Martinem, Haasem i Sauberem, który powinien zamykać stawkę.
Czy rzeczywiście tak będzie? Czas pokaże, ale takie wnioski mogą nasunąć się po trzydniowych testach na torze w Bahrajnie. Teraz już tylko czas na ostatnie poprawki i 14 marca rozpocznie się w Australii pierwszy weekend wyścigowy sezonu. Wówczas po treningach będzie można nieco lepiej ocenić pierwotny układ sił w stawce.
Do Bahrajnu kierowcy powrócą dopiero 11 kwietnia, a będzie to już ich czwarta runda. Przez ten nieco ponad miesiąc może zajść więc sporo zmian. Zmianie ulegnie też rzecz jasna pogoda i kto wie, czy wtedy największym rywalem kierowców nie będzie właśnie ona oraz degradacja opon.