Hiszpan zastąpił w barwach Scuderii Sebastiana Vettela w 2021 roku. Po czterech sezonach w Ferrari, podczas których do tej pory wygrał trzy wyścigi, Sainzowi nie został przedłużony kontrakt kończący się w tym roku. W jego miejsce od sezonu 2025 w czerwonym bolidzie zasiądzie siedmiokrotny mistrz świata – Lewis Hamilton.
„Bezrobotny” hiszpański zawodnik, będący w świetnej formie, rozgląda się za potencjalnymi opcjami, których w przyszłym sezonie będzie miał sporo. Wynika to z faktu, że połowie kierowców w stawce kończą się kontrakty wraz z końcem sezonu 2024.
Jednym z potencjalnych i najbardziej pożądanych miejsc w stawce, w które może trafić Sainz, jest zespół Oracle Red Bull Racing, gdzie zastąpiłby Sergio Pereza. Hiszpan był już kiedyś powiązany z „rodziną” czerwonych byków, rozpoczynając swoją karierę w Formule 1 w barwach Toro Rosso, gdzie jeździł w sezonach 2015-2017.
O tym, czy Red Bull jest zainteresowany Hiszpanem, wypowiedział się sam szef stajni – Christian Horner.
„Chcę najlepszego połączenia, jakie tylko możemy mieć w Red Bull Racing” – odpowiedział Christian Horner pytany o Sainza.
„Czasami trzeba też spojrzeć poza pulę” – dodał Brytyjczyk, wskazując, na potencjalne zainteresowanie Hiszpanem ponad stawkę „własnych” kierowców z RB, czy akademii Red Bulla.
„Nie wiem na pewno. To nie szkodzi. I to jest pewne na 100 procent” – odpowiedział Sainz pytany, czy zwycięstwo poprawia jego szansę na trafienie do dobrego zespołu w 2025 roku.
„Nadal jestem bez pracy na przyszły rok. Więc myślę, że to będzie bardzo pomocne. Wszyscy mniej więcej wiedzą, do czego jestem zdolny. Ścigam się dla siebie”.
„Ścigam się, aby udowodnić sobie, że mogę wygrać, ilekroć otrzymam konkurencyjny samochód, a w weekend pojawia się szansa na zwycięstwo. Nie ścigam się, aby udowodnić szefom zespołów lub innym, że jestem wartościowy. Rywalizuję, żeby udowodnić sobie, że jeśli dostanę samochód, dam radę i mogę być na szczycie” – podsumował Sainz.