Na początku tego roku FIA uruchomiła formalny proces dla nowych zespołów, które mogą dołączyć do stawki w 2025 lub 2026 roku.
Andretti, którego wspiera marka General Motors Cadillac, w dalszym ciągu pozostaje liderem w wyścigu o miejsce na gridzie. FIA może już w krótce dać na to zielone światło.
Jednak dziesięć obecnych zespołów w stawce również ma coś do powiedzenia, a one są nieco bardziej negatywnie nastawione.
„Myślę, że Formuła 1 i zespoły przetrwały w ostatnich latach dzięki temu, że wszyscy trzymaliśmy się razem” – powiedział szef Mercedesa, Toto Wolff.
„Zarówno FIA, jak i zespoły muszą chronić ten sport, który się ciągle rozwija i właśnie dlatego powinniśmy wspólnie podjąć właściwą decyzję”.
„Mam jednak nadzieję, że Mohammed Ben Sulayem i Stefano Domenicali podejmą właściwe decyzje dla F1”.
W ostatnich latach Formuła 1 odnotowała szybki rozwój, w wyniku czego wielu szefów zespołów uważało, że fundusz na rzecz nowych ekip w wysokości 200 milionów dolarów – utworzony w 2020 roku – jest obecnie zbyt małą kwotą.
Takie samo zdanie wyraża dyrektor generalny McLarena, Zak Brown, a także przedstawiciel zespołu Alfa Romeo – Alessandro Alunni Bravi.
„Sport jest wart znacznie więcej, więc myślę, że ten element należy omówić” – przyznał szef McLarena.
„Uważamy, że każdy nowy zespół musi wnieść wartość dodaną do całej społeczności F1. To musi być naprawdę długoterminowy projekt, mający mocne podstawy” – dodał Bravi.
„Zak i Toto wspominali, że wartość zespołów z biegiem lat znacznie wzrosła. My musimy chronić nasz biznes. Wierzymy, że FIA i FOM podejmą właściwą decyzję”.
O wartości zespołów i dobrej intencji dla ekip z obecnej stawki wspomniał także szef zespołu Haas – Guenther Steiner.
„Jestem pewien, że Stefano wie, jak sobie z tym poradzić i co zrobić, żebyśmy przy tym nie ucierpieli” – przyznał Steiner.
Czas pokaże, czy Andrettiemu uda się dołączyć do królowej motorsportu. Wygląda na to, że przed amerykańskim przedsiębiorstwem i każdym innym, który wyraziłby chęć do startów w F1, wciąż stoi wiele przeszkód.