Hiszpański kierowca Scuderii, Carlos Sainz, prezentował się fenomenalnie przez cały weekend. Dwa najszybsze czasy sesji treningowych oraz pole position, zakończone prowadzeniem od początku do końca i pierwszym w tym roku zwycięstwem nie dla czerwonych byków.
Start dla wielu kierowców był kluczowy. Na bardziej agresywny początek postawił Charles Leclerc, który zaryzykował start na miękkich oponach, w przeciwieństwie do większości zawodników, którzy zdecydowali się na pośrednie ogumienie. Ryzyko się jednak opłaciło i już po pierwszym zakręcie Monakijczyk zrealizował swój cel wyprzedzenia George’a Russella.
Niewiele zmieniało się w kolejności przez dwadzieścia okrążeń, aż do wypadku z udziałem Logana Sargeanta, który rozbił swój samochód. Każdy chciał skorzystać z okazji na darmowy pit stop w warunkach samochodu bezpieczeństwa. Najwięcej na zjeździe stracił Charles Leclerc, który został przyblokowany przy swoim garażu przez podwójny pit stop Mercedesa, tracąc przy tym trzy pozycje.
Cała czołówka jechała bardzo ostrożnym tempem ponad sekundę poniżej potencjału, oszczędzając opony tak bardzo, jak to tylko było możliwe na długi, trwający czterdzieści okrążeń przejazd.
Do kolejnego punktu zwrotnego w wyścigu doszło na niecałe dwadzieścia kółek do końca zmagań. Z uwagi na awarię w bolidzie Estebana Ocona na torze pojawił się wirtualny samochód bezpieczeństwa. Kierowcy Ferrari oraz Lando Norris pozostali na torze, z uwagi na brak świeżego kompletu pośrednich opon – optymalnej mieszanki na taką liczbę okrążeń. Ryzyko podjęli jednak obaj kierowcy Mercedesa. Po wymianie ogumienia na to z żółtym paskiem obaj spadli z drugiej i czwartej na czwartą i piątą pozycję z niecałymi dwudziestoma sekundami straty do lidera.
Przewaga tempa na nowym ogumieniu okazała się jednak ogromna. Russell i Hamilton ruszyli w pościg za zwycięstwem, zmniejszając stratę o 1,5-2 sekundy na każdym okrążeniu. Wydawało się, że zwycięstwo jest w zasięgu. Leclerc nie był w stanie bronić się przed szarżującymi czarnymi bolidami, spadając na piąte miejsce. Po dogonieniu Lando Norrisa zaczęły się problemy Brytyjczyków i genialny pokaz inteligentnej strategii Sainza, który był świadomy, że ani on, ani Norris nie są w stanie obronić się przed Mercedesami. Hiszpan umyślnie odpuścił tempo, pozwalając Lando zbliżyć się na mniej niż sekundę i dając mu DRS, żeby stworzyć za sobą mały „pociąg”, umożliwiający kierowcy McLarena obronę przed Russellem i Hamiltonem oraz tworząc sobie bufor gwarantujący mu zwycięstwo.
„Niesamowite uczucie, niesamowity weekend” – powiedział Sainz. „Chcę podziękować wszystkim w Ferrari za włożenie tak ogromnego wysiłku, aby odwrócić sytuację i wygrać w tym sezonie po trudnym początku”.
„Teraz udało nam się przetrwać weekend, wygraliśmy wyścig… Wszystko, co musieliśmy zrobić, wykonaliśmy perfekcyjnie i przywieźliśmy do domu P1, z którego jestem pewien, że całe Włochy, całe Ferrari będą dzisiaj dumne i szczęśliwe”.
Hamilton dysponował lepszym tempem od zespołowego kolegi, który nie mógł poradzić sobie z ciągniętym przez Sainza Norrisem. Na chwile przed końcem wyścigu George nie wytrzymał presji i zahaczył prawym przednim kołem o barierę, uszkadzając zawieszenie i lądując w ścianie. Jego miejsce zajął Lewis Hamilton, dojeżdżając za Carlosem i Lando na najniższym stopniu podium.
Na czwartym miejscu znalazł się zespołowy kolega zwycięzcy – Charles Leclerc.
„Carlos był lepszy, więc na to zasługuje. Wiedziałem, że tak będzie wczoraj [po kwalifikacjach], iż będę musiał bronić Carlosa, szczególnie podczas pierwszego przejazdu” – przyznał po wyścigu Monakijczyk.
Max Verstappen po pierwszym nieudanym weekendzie od dawna i walką z niestabilnością bolidu dojechał na piątej pozycji, za Monakijczykiem, jednak ponad dwadzieścia sekund za liderem.
Na szóstej i siódmej lokacie znaleźli się Pierre Gasly, który może być zadowolony z wyniku i braku awarii w swoim samochodzie, w przeciwieństwie do zespołowego kolegi i Oscar Piastri, który przed nieudanymi kwalifikacjami z pewnością liczył na więcej.
Ósmy do mety dojechał Sergio Perez, z wieloma incydentami i kolizjami na swoim koncie, a tuż za nim znalazł się Liam Lawson, który w swoim trzecim wyścigu w karierze zdobył pierwsze w tym sezonie punkty dla AlphaTauri.
Pierwszą dziesiątkę zamknął Kevin Magnussen ze stajni Haasa.