Red Bull w trwającym sezonie wygrał wszystkie wyścigi. Aston Martin z Fernando Alonso na czele rozpoczął zmagania jako zespół z najmniejszą stratą do Austriackiej ekipy, a w pierwszych ośmiu rundach Hiszpan stawał na podium sześciokrotnie.

Wraz z rozwojem sezonu Ferrari i Mercedes stały się większym zagrożeniem. Dodatkowo nagły skok formy zaliczył również McLaren. Mercedes ma obecnie czterdzieści oczek przewagi nad Astonem Martinem, który z kolei wyprzedza Ferrari o czternaście punktów.

Mimo wszystko, George Russell uważa, że pozycja jego zespołu wzięła się z maksymalnego wykorzystywania szans, jakie otrzymują, a nie z posiadania drugiego najszybszego samochodu w stawce.

George Russell - Mercedes-AMG Petronas Formula One Team / © Mercedes-AMG Petronas Formula One Team / LAT Images
George Russell - Mercedes-AMG Petronas Formula One Team / © Mercedes-AMG Petronas Formula One Team / LAT Images

„Pomiędzy nami, Astonem Martinem, Ferrari i McLarenem jest naprawdę blisko” – przyznał George Russell. „Myślę, że prawdopodobnie będziemy walczyć o miano drugiego lub trzeciego zespołu”.

„Skład wykonał naprawdę znakomitą robotę, maksymalizując liczbę punktów, dostarczając wyniki tydzień po tygodniu. Nie jestem pewien, ale uważam, że mamy naprawdę dobrą pozycję, aby zapewnić sobie drugie miejsce”.

Po powrocie z wakacyjnej przerwy Russell podczas Grand Prix Holandii celował w zdobycie dopiero drugiego podium w tym roku. Młody Brytyjczyk kwalifikacje zakończył na trzecim miejscu, jednak sam wyścig nie potoczył się po jego myśli – Mercedes popełnił błąd, nie ściągając w porę swoich kierowców na zmianę ogumienia, gdy zaczął padać deszcz.

Finalnie Russell nie ukończył wyścigu na Zandvoort. Mercedes wycofał bolid z numerem #63, po tym, jak pomiędzy Russellem a Norrisem doszło do kolizji.

Brytyjczyk po Grand Prix Holandii pozostał na siódmym miejscu w klasyfikacji kierowców z dorobkiem dziewięćdziesięciu dziewięciu punktów, a do swojego zespołowego partnera traci pięćdziesiąt siedem oczek.