Holender w ubiegły weekend pobił niesamowity rekord w Formule 1. Kierowca Red Bulla wygrał dziesięć kolejnych wyścigów. Poprzedni rekord należał do Sebastiana Vettela, który posiadał na swoim koncie dziewięć zwycięstw z rzędu.
Media były zafascynowane i podziwiały osiągnięcie Verstappena, jednak w obozie Mercedesa emocje były nieco inne.
Przed weekendem wyścigowym Hamilton zasugerował, że Max miał łatwe życie w Red Bullu, ponieważ nigdy nie musiał rywalizować z silnymi partnerami zespołowymi, w przeciwieństwie do Brytyjczyka, który upierał się, iż przez lata stawiał czoła znacznie silniejszym przeciwnikom z drugiej strony garażu.
Toto Wolff, który po niedzielnym wyścigu został zapytany o passę wygranych Maxa Verstappena, odpowiedział, że rekord wyląduje w Wikipedii, której „i tak nikt nie czyta”.
Innego zdania jest jednak były kierowca Formuły 1, a obecnie komentator królowej motorsportu, Martin Brundle, który podkreślił, że taki rekord powinien zostać doceniony.
„To, że Max Verstappen wygrał dziesięć wyścigów z rzędu, a sam Red Bull sięgnął jak dotąd po wszystkie piętnaście rund w tym sezonie, to naprawdę coś wartego zobaczenia” – napisał były kierowca F1.
„Co za osiągnięcie, bezbłędnie utrzymali ten poziom osiągów oraz niezawodności na wielu różnych torach i w zmiennych warunkach pogodowych. Gratulacje dla każdego z nich!”
„Gdyby na przykład tenisista lub drużyna piłkarska była tak całkowicie kompletna i dominująca, słusznie zyskałaby pochwałę na najwyższym poziomie. Tak samo powinno być w tym przypadku” – kontynuował Brundle. „Trzeba doceniać poziom doskonałości u innych”.
„Byłem więc trochę zaskoczony i rozczarowany, że Lewis Hamilton i Toto Wolff zlekceważyli takie osiągnięcie w ten weekend. Oni otrzymali uznanie, gdy dominowali w królowej motorsportu w latach 2014-2020”.