Brytyjska ekipa była największym zaskoczeniem podczas pierwszych ośmiu rund. Fernando Alonso stawał na podium podczas sześciu rund. Niewiele zabrakło, aby było siedem podiów, ponieważ w Azerbejdżanie Hiszpan przegrał dość nieznacznie z Charlesem Leclerkiem z Ferrari. Jedynym gorszym weekendem było GP Hiszpanii, gdzie ewidentnie Aston Martin nie był konkurencyjny, bijąc się o co najwyżej szóste miejsce. Niestety druga zadyszka przyszła podczas Grand Prix Austrii i od tamtej pory trudno zespołowi wrócić do gry. Wiatr w żagle złapał natomiast McLaren, a Mercedes i Ferrari również zanotowały większy progres.
Nic dziwnego, że stajnia z Silverstone musi liczyć na poprawę osiągów po wakacyjnej przerwie. Jeśli nie chcą wypaść z gry o wicemistrzostwo świata konstruktorów, trzeba najpierw odrobić zadanie domowe. Fernando Alonso też potrzebuje narzędzi do obrony trzeciej pozycji w klasyfikacji generalnej. Obecnie Hiszpan ma punkt przewagi nad Lewisem Hamiltonem z Mercedesa.
Inżynierowie Astona Martina nie do końca wgryźli się z poprawkami przywiezionymi do Hiszpanii i Kanady. Nie pomogły im też większe restrykcje FIA dot. elastyczności spojlerów. W trakcie GP Belgii udało im się nieco odżyć dzięki piątej lokacie „Nando”, który jeszcze weekend wcześniej był dopiero dziewiąty. Na torze Zandvoort możemy mieć nowe rozdanie i na to liczy McCullough.
„Celowaliśmy na dość silny rozwój przez cały rok. Mamy budżet na dalszy rozwój [tegorocznego – przyp. red.] bolidu. To jest nasz cel” – powiedział główny inżynier ds. osiągów w Astonie Martinie. „W pewnym momencie musisz w pełni skupić się na 2024 roku, ale jesteśmy teraz w fazie, w trakcie której możemy pracować nad obydwoma samochodami. Więc zrobimy kilka kroków [do przodu – przyp. red.] aż do końca mistrzostw, tyle, ile możemy zrobić”.
„Nawet niektóre lekcje, których uczysz się przed 2024 rokiem, możesz również dostosować. Czy to w CFD, w tunelu aerodynamicznym, czy po stronie mechanicznej” – dodał.
McCullough podkreślił także, że kontynuowanie prac nad tegorocznym samochodem będzie korzystne. Jako że na sezon 2024 nie jest szykowana rewolucja w przepisach, to nabyta wiedza może przynieść więcej owoców w przyszłości.
„Za każdym razem, gdy przywozisz część do samochodu, nie zawsze taką, która po prostu równoważy podstawowy poziom. Często wymieniasz pewne cechy, aby uzyskać wzrost mapy, według której zdecydowałeś się pójść. Kiedy faktycznie sprowadzasz te części samochodu na tor, chodzi o zrozumienie, co one faktycznie czynią w odniesieniu do naszych narzędzi rozwojowych, tunelu aerodynamicznego i CFD” – ocenił Tom McCullough.
„Pewne cechy danego toru również sprzyjają pewnym rzeczom. Oczywiście wnieśliśmy duży pakiet aktualizacji do samochodu w Montrealu i samochód był tam dość mocny [...]. Jednak charakterystyka tego toru jest trochę wyjątkowa w porównaniu z niektórymi z tych, na których byliśmy ostatnio. Zrozumienie tego, co faktycznie zrobił samochód i co chcemy zrobić w przyszłości, jest częścią naszej pracy” – uzupełnił.
„Myślę, że zrozumieliśmy, co zrobiliśmy z autem. Wydarzenia, które nadejdą w drugiej połowie sezonu, już teraz dotyczą niektórych obszarów, w których nie jesteśmy tak silni. Myślę, że począwszy od Zandvoort, będziemy mieli ciągły rozwój – tak jak robiliśmy to przez cały rok”_ – zakończył główny inżynier ds. osiągów bolidów Astona Martina.