Od pierwszego wyścigu, kończąc na jakże emocjonującym finale sezonu 2021 – uważam, że w tej książce znajdą coś godnego uwagi dla siebie, zarówno ci, co trochę interesują się F1 od pewnego czasu, jak i ci, którzy zainteresowali się dopiero w momencie powstania serialu Netflixa, czy po kampanii 2021, która dla mnie stanowiła najlepszą reklamę tegoż sportu. No może poza kontrowersjami spowodowanymi, czy to sędziowaniem, czy farsą podczas Grand Prix Belgii.

Interesuje się Formułą 1 akurat od 2007 roku i mimo że uważam, iż z biegiem wsiąkania coraz bardziej w ten świat, w którymś momencie w końcu każdy z nas mimowolnie słyszy o pojedynkach Lauda/Hunt, Prost/Senna, czy dowie się o najczarniejszym weekendzie w historii F1, czyli GP Imoli 1994 i jak duży wpływ miał on na zmianę w kwestiach bezpieczeństwa w motorsporcie, ale i nie tylko. 
W tym przypadku nie dowiedziałam się niczego nowego, ale już np. czy widzieliście o tym, że w początkach istnienia F1 było możliwe, by kierowcy wymienili się podczas wyścigu? Niczym jak w rywalizacji długodystansowej. Dowiecie się także o okolicznościach planu  zorganizowania Grand Prix Polski na przełomie lat siedemdziesiątych i osiemdziesiątych, a także tego, kto pierwszy zainicjował rytuał polewania się szampanem na podium.

Gdy otworzyłam pierwszy raz tę książkę i spojrzałam na spis treści, uważałam, że Mikołaj Sokół mógł poświecić niektóre rozdziały innym wyścigom, ale po skończeniu jej myślę, że dokonał dobrego wyboru i wszystkie one na końcu stanowią całkiem spójną klamrę.

Podsumowując, nie ma większych błędów i np. nazwy zespołów są pisane odpowiednio, a także z dużych liter, a nie jak bywało, chociażby w biografii o Nikim Laudzie. Nie wspominając o tym, że F1 jest w końcu Formułą Jeden, a nie Formułą Pierwszą. Jeżeli kiedyś Mikołaj Sokół zdecydowałby się na kontynuację albo na kolejną książkę o jakimś kierowcy to nie pogniewałabym się. 
Dodatkowego plusem Szybko, szybciej, najszybciej dodaje również fakt, że audiobook czyta Andrzej Borowczyk.

Kto wychował się na komentarzu tej dwójki, poczuje się jak za czasów młodości albo jakby był wyjątkowo długi wyścig w stylu Grand Prix Kanady 2011, czy GP Belgii 2021 i ta dwójka próbowała zapełnić jakoś czas podczas czerwonej flagi...