Horner jest najdłużej pracującym szefem spośród wszystkich ekip w Formule 1. Brytyjczyk w ekipie Czerwonych Byków jest od chwili powstania zespołu, kiedy to w 2005 roku Red Bull zastąpił Jaguara.

W poniedziałek Red Bull oznajmił, że wszczęto „niezależne dochodzenie”, po tym, jak na świat wyszły oskarżenia o „pewnych niedawnych zarzutach” dotyczących niewłaściwego postępowania ze strony Hornera.

„Po otrzymaniu informacji o pewnych niedawnych zarzutach, zespół wszczął dochodzenie”– przekazał rzecznik Red Bulla. „Ten proces, który się toczy, jest prowadzony przez zewnętrznego adwokata”.

„Firma traktuje te sprawy niezwykle poważnie i dochodzenie zostanie zakończone tak szybko, jak to będzie możliwe”

W poniedziałek Sky Sports F1 poinformowało, że Horner pozostanie na stanowisku szefa i dyrektora generalnego zespołu Red Bull Racing do czasu przeprowadzenia dochodzenia.

Media blisko powiązane z Red Bullem, a w szczególności Helmuta Marko – określiły zaistniałą sytuację, jako potencjalny koniec kadencji Hornera. Menadżer zespołu, Jonathan Wheatley był nawet brany pod uwagę jako możliwy następca Hornera.

Pojawiły się twierdzenia, że może to być konsekwencją walki o władzę pomiędzy brytyjską częścią zespołu, na czele której stoi Horner, a oddziałem Red Bulla, gdzie na czele stoi Olivier Mintzlaff.

Nie jest to odpowiedni czas dla całego Red Bulla, bowiem już za niedługo – 15 lutego – odbędzie się prezentacja nowego bolidu RB20.

Piątkowe przesłuchanie potencjalnie umożliwiłoby rozwiązanie tego problemu. Jeśli nie, pojawią się pytania, czy Horner utrzyma swoją posadę w zespole Red Bulla.