Po wymagającym 2021 roku zespół Gene’a Haasa wykorzystał zmianę przepisów technicznych i ponownie stał się zespołem, który dość regularnie punktował.

Jednak w ostatnim sezonie wyniki ekipy z Kannapolis nieco osłabły. W trakcie dwudziestu dwóch rund wyścigowych bolidy Haasa zdobyły ledwo dwanaście punktów. Dla porównania w 2022 roku było to trzydzieści siedem oczek.

„W zeszłym roku nie udało nam się znaleźć lepszej wydajności, ale teraz w fabryce wszystko wygląda o wiele lepiej i w pewnym sensie złamaliśmy status quo, które mieliśmy przez większość sezonu” – przyznał Kevin Magnussen.

Oprócz ograniczeń związanych z koncepcją aerodynamiczną, która osiągnęła pułap rozwoju, Haas miał także spore kłopoty z degradacją opon w trakcie wyścigów.

Kevin Magnussen - MoneyGram Haas F1 Team / © MoneyGram Haas F1 / LAT Photo
Kevin Magnussen - MoneyGram Haas F1 Team / © MoneyGram Haas F1 / LAT Photo

Duńczyk przyznał jednak, że regularne przebłyski w sesjach kwalifikacyjnych, rzucały trochę światła na amerykański zespół.

„Pokażemy się z dobrej strony w kwalifikacjach, więc nie będą to tylko ciągle słabe wyniki. Jednak to zdecydowanie za mało”.

„Jest potencjał i to nas motywuje. Jednocześnie jest to frustrujące, ponieważ nie możemy utrzymać spójności w naszych występach na dobrym poziomie” – kontynuował Duńczyk.

Na dwie ostatnie rundy sezonu Nico Hulkenberg zdecydował się powrócić do samochodu o starej specyfikacji, twierdząc, że czuł się bardziej komfortowo.

„Podzielenie naszych bolidów było interesującą zagrywką, nie zastanawiałem się zbytnio, który z nich jest szybszy. Naprawdę chciałem dokonać porównania i myślę, że Nico bardzo chciał jeździć na starej specyfikacji, więc myślę, iż mieliśmy inne spojrzenia na pewne aspekty” – dodał na koniec Magnussen.

Kevin Magnussen - MoneyGram Haas F1 Team / © MoneyGram Haas F1 / LAT Photo
Kevin Magnussen - MoneyGram Haas F1 Team / © MoneyGram Haas F1 / LAT Photo