Rewolucja zaszkodziła Mercedesowi

Przypomnijmy, że w sezonie 2021 Mercedes wywalczył o swoje ósme mistrzostwo świata wśród konstruktorów z rzędu. Jednakże swój pierwszy tytuł w klasyfikacji kierowców zgarnął Max Verstappen z Red Bulla, który pokonał Lewisa Hamiltona na ostatnim okrążeniu kontrowersyjnego GP Abu Zabi. Mało kto oczekiwał, że w kolejnej kampanii stajnia z Brackley nie będzie już równorzędnym rywalem dla Czerwonych Byków. Okazało się, że nowa rewolucja techniczna sporo namieszała, a Srebrne Strzały do tej pory nie mogą rozwiązać swoich bolączek.

Wiele mówiło się nawet o tym, że model W13, którym George Russell finalnie wygrał GP Sao Paulo w zeszłym sezonie, będzie zniszczony. Toto Wolff nazywał tę konstrukcję wręcz zmorą. W sezonie 2023 miało być lepiej, ale Mercedes zdecydował się zostać przy swojej filozofii. W wyniku tego działania zero sidepods okazała się już nie oferować dalszych możliwości rozwoju, a rywale idący drogą Red Bulla dokonywali większych progresów. To dlatego też, od GP Monako model W14 zaczął wyglądać inaczej, zyskując rozbudowane sekcje boczne. Wciąż jednak w Brackley wszyscy czekają na triumf na torze, który nie nadchodzi. Jedynie raz, podczas GP Singapuru, Ferrari zdołało zatrzymać passę Red Bulla.

Każdy bolid w Brackley jest… wyjątkowy

Lewis Hamilton postanowił wyrazić swoje oddanie pracy Mercedesa, pomimo braku zwycięstw. Utytułowany Brytyjczyk nie poparł swojego szefa, Toto Wolffa, odnośnie „wyrzucenia problematycznych bolidów” do kosza.

„Oczywiście nigdy nie wyrzucimy samochodu do kosza. Te samochody to naprawdę arcydzieła, nawet jeśli nie są [najlepsze na torze – przyp. red.]. To nie najszybszy samochód na świecie, ale 2000 ludzi tak ciężko pracowało na to, aby zbudować te rzeczy. One nadal będą częścią naszej historii i naszej ścieżki uczenia się” – powiedział siedmiokrotny mistrz świata.

Sezon 2024 może przynieść nowe rozdanie

Jednocześnie 38-latek wyraził nadzieję na lepszy rok 2024. Jeśli ekipa z Brackley wyciągnie wnioski z dwóch sezonów, to oczekuje się od nich wejścia do gry. Model W15 ma łączyć ze sobą, to co już wypracowane, z czymś zupełnie nowym.

„Staramy się zachować zalety obecnego samochodu i dodać coś nowego. Biorąc pod uwagę nowy kierunek, jaki obraliśmy, jest zdecydowanie za wcześnie, aby to stwierdzić i być optymistą o przyszłorocznym samochodzie, ponieważ właśnie się tym zajmujemy. Miejcie jednak pełną wiarę w ekipę, że poprowadzą go w odpowiednim kierunku” – podkreślił Hamilton.

„W tej przeszłości wiele się nauczyliśmy przez te dwa lata, więc jeśli nie wymyślimy tego do przyszłego roku, to oczywiście będziemy dalej nad tym pracować. Mam jednak nadzieję, że tak się stanie [już w sezonie 2024 – przyp. red.]” – zakończył Brytyjczyk.